PISANIE PRAC

Piszemy prace na zamówienie. Każda z prac przygotowywana jest indywidualnie na zamówienia dla klienta. Nasz kadra zmierzy się z każdym polonistycznym tematem. Więcej informacji:

INFO

ŚCIĄGI WYDRUKOWANE

Opracowaliśmy unikalne zestawy ściąg. Są to gotowe, wydrukowane komplety ściąg, które zostały przygotowane na bieżącą maturę. Więcej informacji o ściągach:

MATURA CD

Dzięki naszej płycie bez problemu przygotujesz się do matury. Na CD umieściliśmy gotowe wypracowania, opracowania, powtórki epok oraz wiele dodatków i bonusów, które pomogą Ci przygotować się do matury. Więcej informacji na temat wypracowań:

INFORMATOR

Strona główna » Matura cd » Ściągi z polskiego wypracowania z polskiego » Wypracowania z polskiego - spis  »  

>>>Kup "matura cd" !!!<<<

 

Wypracowanie to zostało zamieszczone automatycznie poprzez przekonwertowanie plików DOC na TXT. Skutkiem czego niektóre wypracowania są zamieszczone w nieestetyczny sposób za co bardzo przepraszamy wiąże się to z brakiem tabel i formatowania tekstu w plikach txt jak to ma miejsce w oryginalnych plikach doc zamieszczonych na płycie. Zamieszczone wypracowanie jest jedynie elementem informacyjnym i potwierdzającym wielkość naszego zbioru.


Poniżej przedstawione jest jedynie początkowa część wypracowania
znajdującego się na matura cd.
Oczywiście nie przedstawiamy całości
w celu zabezpieczenia się przed kopiowaniem.



Do pieśni - do pieśni ! Kto ją zacznie, kto jej dokończy? - Dajcie mi przeszłość zbrojną w stal, powiewną rycerskimi pióry. - Gotyckie wieże wywołam przed oczy wasze - rzucę cień katedr świętych na głowy wam. - Ale to nie to - tego już nigdy nie będzie. Ktokolwiek jesteś, powiedz mi, w co wierzysz - łatwiej byś życia się pozbył, niż wiarę jaką wynalazł, wzbudził wiarę w sobie. Wstydźcie się, wstydźcie wszyscy mali i wielcy- a mimo was mimo żeście mierni i nędzni, bez serca i mózgu, świat dąży ku swoim celom, rwie za sobą, pędzi przed się, bawi się z wami, przerzuca, odrzuca - walcem świat się toczy, pary znikają i powstają, wnet zapadają, bo ślisko - bo krwi dużo - krew wszędzie - krwi dużo, powiadam wam. Czy widzisz owe tłumy, stojące u bram miasta wśród wzgórzów i sadzonych topoli - namioty rozbite - zastawione deski, długie, okryte mięsiwem i napojami, podparte pniami, drągami? - Kubek lata z rąk do rąk - a gdzie ust się dotknie, tam głos się wydobędzie, groźba, przysięga lub przeklęstwo - On lata, zawraca, krąży, tańcuje, zawsze pełny, brzęcząc, błyszcząc, wśród tysiąców. - Niechaj żyje kielich pijaństwa i pociechy! Czy widzicie, jak oni czekają niecierpliwie - szemrzą między sobą, do wrzasków się gotują - wszyscy nędzni, ze znojem na czole, z rozczuchranymi włosy, w łachmanach, z spiekłymi twarzami, z dłoniami pomarszczonymi od trudu - ci trzymają kosy, owi potrząsają młotami, heblami - patrz- ten wysoki trzyma topór spuszczony - a tamten stemplem żelaznym nad głową powija; dalej w bok pod wierzbą chłopię małe wisznię do ust kładzie, a długie szydło w prawej ręce ściska. - Kobiety przybyły także, ich matki, ich żony, głodne i biedne jak oni, zwiędłe przed czasem, bez śladów pięknaśei - na ich włosach kurzawa bitej drogi - na ich łonach poszarpane odzieże - w ich oczach coś gasnącego, ponurego, gdyby przedrzeźnianie wzroku - ale wnet się ożywią - kubek tata wszędzie, obiega wszędzie. - Niech żyje kielich pijaństwa i pociechy ! Teraz szum wielki powstał w zgromadzeniu - czy to radość czy rozpacz? - Kto rozpozna, jakie uczucie w głosach tysiąców? - Ten, który nadszedł, wstąpił na stół, wskoczył na krzesło i panuje nad nimi, mówi do nich. - Głos jego przeciągły, ostry, wyraźny - każde słowo rozeznasz, zrozumiesz- ruchy jego powolne, łatwe, wtórują słowom, jak muzyka pieśni - czoło wysokie, przestronne, włosa jednego na czaszce nie masz, wszystkie wypadły, strącone myślami - skóra przyschła do czaszki, do liców, żółtawo się wcina pomiędzy koście i muszkuły - a od skroni broda· czarna wieńcem twarz opasuje - nigdy krwi, nigdy zmiennej barwy na licach - oczy niewzruszone, wlepione w słuchaczy - chwili jednej zwątpienia, pomieszania nie dojrzeć; a kiedy ramię wzniesie, wyciągnie. wytęży ponad nimi, schylają głowy, zda się, że wnet uklękną przed tym błogosławieństwem wielkiego rozumu - nie serca - precz z sercem, z przesądami, a niech żyje słowo pociechy i mordu! To ich wściekłość, ich kochanie, to władzca ich dusz i zapału - on obiecuje im chleb i zarobek: - Krzyki się wzbiły, rozciągnęły, pękły po wszystkich stronach - „Niech żyje Pankracy ! - chleba nam, chleba, chleba !” - A u stóp mówcy opiera się na stole przyjaciel czy towarzysz, czy sługa. Oko wschodnie, czarne, cieniowane długimi rzęsy - ramiona obwisłe, nogi uginające się, ciało niedołężnie w bok schylone - na ustach coś lubieżnego, coś złośliwego, na palcach złote pierścienie - i on także głosem chrapliwym woła - „Niech żyje Pankracy!” Mówca ku niemu na chwilę wzrok obrócił. - „Obywatelu Przechrzto, podaj mi chustkę” Tymczasem trwają poklaski i wrzaski. - „Chleba nam, chleba, chleba! - Śmierć panom, śmierć kupcom - chleba; chleba !” Szałas - lamp kilka - księga rozwarta na stole - Przechrzty. PRZECHRZTA Bracia moi podli, bracia moi mściwi, bracia kochani, ssajmy karty Talmudu jako pierś mleczną, pierś żywotną, z której siła i miód płynie dla nas, dla nich gorycz i trucizna. CHÓR PRZECHRZTÓW Jehowa pan nasz, a nikt inny. - On nas porozrzucał wszędzie, On nami, gdyby splotami niezmiernej gadziny, oplótł świat czcicielów Krzyża, panów naszych, dumnych, głupich, niepiśmiennych . - Po trzykroć pluńmy na zgubę im - po trzykroć przeklęstwo im. PRZECHRZTA Cieszmy się, bracia moi. - Krzyż, wróg nasz, podcięty, Zbutwiały, stoi dziś nad kałużą krwi, a jak raz się powali, nie powstanie więcej. - Dotąd pany go bronią. CHÓR Dopełnia się praca wieków, praca nasza markotna, bolesna; zawzięta. - Śmierć panom - po trzykroć pluńmy na zgubę im - po trzykroć przeklęstwo im! PRZECHRZTA Na wolności bez ładu, na rzezi bez końca, na zatargach i złościach, na ich głupstwie i dumie osadzim potęgę Izraela- tylko tych panów kilku - tych kilku jeszcze zepchnąć w dół- trupy ich przysypać rozwalinami Krzyża. CHÓR Krzyż znamię święte nasze - woda chrztu połączyła nas z ludźmi - uwierzyli pogardzający miłości pogardzonych Wolność ludzi prawo nasze - dobro ludu cel nasz - uwierzyli synowie chrześcijan w synów Kaifasza . - Przed wiekami wroga umęczyli ojcowie nasi - my go na nowo dziś umęczym i nie zmartwychwstanie więcej. PRZECHRZTA Chwil kilka jeszcze, jadu żmii kropel kilka jeszcze - a świat nasz, nasz, o bracia moi! CHÓR Jehowa Pan Izraela, a nikt inny. - Po trzykroć pluńmy na zgubę ludom - po trzykroć przeklęstwo im! Słychać stukanie. PRZECHRZTA Do roboty waszej - a ty, święta księgo, precz stąd, by wzrok przeklętego nie zbrudził kart twoich. Talmud chowa. Kto tam? GŁOS ZZA DRZWI Swój ! - W imieniu Wolności, otwieraj ! PRZECHRZTA Bracia do młotów i powrozów! Otwiera. LEONARD wchodząc Dobrze, Obywatele, że czuwacie i ostrzycie puginały na jutro. Do jednego z nich przystępuje. A ty co robisz w tym kącie? JEDEN Z PRZECHRZTÓW Stryczki, Obywatelu. LEONARD Masz rozum, bracie - kto od żelaza nie padnie w boju, ten na gałęzi skona. PRZECHRZTA Miły obywatelu Leonardzie, czy sprawa pewna na jutro? LEONARD Ten, który myśli i czuje najpotężniej z nas wszystkich, wzywa cię na rozmowę przeze mnie. - On ci sam na to pytanie odpowie. PRZECHRZTA Idę - a wy nie ustawajcie w pracy - Jankielu, pilnuj ich dobrze. Wychodzi z Leonardem. CHÓR PRZECHRZTÓW Powrozy i sztylety, kije i pałasze, rąk naszych dzieło, wyjdziecie na zatratę ím - oni panów zabiją po błoniach - rozwieszą po ogrodach i borach - a my ich potem zabijem, powiesim. - Pogardzeni wstaną w gniewie swoim, w chwałę Jehowy się ustroją; słowo Jego zbawienie, miłość Jego dla nas zniszczeniem dla wszystkich. - Pluńmy po trzykroć na zgubę im, po trzykroć przeklęstwo im! Namiot - porozrzucane butelki, kielichy. PANKRACY Pięćdziesięciu hulało tu przed chwilą i za każdym słowem moim krzyczało: -”Vivat” - czy choć jeden zrozumiał myśli moje? - pojął koniec drogi, u początku której hałasuje? Ach! - fervidum imitatorum pecus . wchodzi Leonard i Przechrzta Czy znasz hrabiego Henryka? PRZECHRZTA Wielki Obywatelu. z widzenia raczej niż z rozmowy - raz tylko, pamiętam, przechodząc na Boże Ciało, krzyknął mi- „ustąp się” - i spojrzał na mnie wzrokiem pana - za co mu ślubowałem stryczek w duszy mojej. PANKRACY Jutro jak najraniej wybierzesz się do niego i oświadczysz, że chcę się z nim widzieć osobiście, potajemnie, pojutrze w nocy. PRZECHRZTA Wiele mi dasz ludzi? Bo nieostrożnie byłoby się puszczać samemu. PANKRACY Puścisz się sam, moje imię strażą twoją - szubienica, na której powiesiliście Barona zawczoraj, plecami twymi. PRZECHRZTA Aj wai ! PANKRACY Powiesz, że przyjdę do niego o dwunastej w nocy pojutrze. PRZECHRZTA A jak mnie każe zamknąć lub obije? PANKRACY To będziesz męczennikiem za Wolność Ludu. PRZECHRZTA Wszystko, wszystko za Wolność Ludu! na stronie Aj waj ! PANKRACY Dobranoc, Obywatelu. Przechrzta wychodzi. LEONARD Na co ta odwłoka, te półśrodki, układy - rozmowy?- Kiedym przysiągł uwielbiać i słuchać ciebie, to że cię miałem za bohatera ostateczności, za orła lecącego wprost do celu, za człowieka stawiającego siebie í swoich wszystkich na jedną kartę. PANKRACY Milcz, dziecko. LEONARD Wszyscy gotowi - przechrzty broń ukuli i powrozów nasnuli - tłumy krzyczą, wołają o rozkaz; daj rozkaz, a on pójdzie jak iskra, jak błyskawica i w płomień się zamieni, i przejdzie w grom. PANKRACY Krew ci bije do głowy - to konieczność lat twoich, a z nią walczyć nie umiesz i to nazywasz zapałem. LEONARD Rozważ, co czynisz. Arystokraty w bezsilności swojej zawarli się w Świętej Trójcy i czekają naszego przybycia jak noża gilotyny - Naprzód, Mistrzu. bez zwłoki naprzód, i po nich. PANKRACY Wszystko jedno - oni stracili siły ciała w rozkoszach, siły rozumu w próżniactwie - jutro czy pojutrze legnąć muszą. LEONARD Kogóż się boisz - któż cię wstrzymuje? PANKRACY Nikt - jedno wola moja. LEONARD I na ślepo jej mam wierzyć? PANKRACY Zaprawdę ci powiadam - na ślepo. LEONARD Ty nas zdradzasz. PANKRACY Jak zwrotka u pieśni, tak zdrada u końca każdej mowy twojej - nie krzycz, bo gdyby nas kto podsłuchał... LEONARD Tu szpiegów nie ma, a potem cóż?... PANKRACY Nic - tylko pięć kul w twoich piersiach za to, żeś śmiał głos podnieść o ton jeden wyżej w mojej przytomności. Przystępuje do niego Wierz mi - daj sobie pokój. LEONARD Uniosłem się, przyznaję - ale nie boję się kary. - Jeśli śmierć moja za przykład służyć może, sprawie naszej hartu i powagi dodać, rozkaż. PANKRACY Jesteś żywy, pełen nadziei i wierzysz głęboko - najszczęśliwszy z ludzi, nie chcę pozbawiać cię życia. LEONARD Co mówisz? PANKRACY Myśl więcej, gadaj mniej, a kiedyś mnie zrozumiesz. - Czy posłałeś do magazynu po dwa tysiące ładunków? LEONARD Posłałem Dejca z oddziałem. PANKRACY A składka szewców oddana do kasy naszej? LEONARD Z najszczerszym zapałem się złożyli co do jednego i przynieśli sto tysięcy. PANKRACY Jutro zaproszę ich na wieczerzę - Czy słyszałeś co nowego o hrabim Henryku? LEONARD Pogardzam zanadto panami, bym wierzył temu, co o nim mówią - upadające rasy energii nie mają - mieć nie powinny, nie mogą. PANKRACY On jednak zbiera swoich włościan i, zaufany w ich przywiązaniu, gotuje się iść na odsiecz zamkowi Świętej Trójcy. LEONARD Kto nam zdoła się oprzeć - przecię w nas wcieliła się Idea wieku naszego. PANKRACY Ja chcę go widzieć - spojrzeć mu w oczy - przeniknąć do głębi serca - przeciągnąć na naszą stronę: LEONARD Zabity arystokrata. PANKRACY Ale poeta zarazem. - Teraz zostaw mnie samym. LEONARD Przebaczasz mi, Obywatelu? PANKRACY Zaśnij spokojnie - gdybym ci nie przebaczył, już byś zasnął na wieki. LEONARD Jutro nic nie będzie? PANKRACY Dobrej nocy i miłego marzenia. L e o n a r d wychodzi. Hej, Leonardzie ! LEONARD wracając Obywatelu wodzu. PANKRACY Pojutrze w nocy pójdziesz ze mną do hrabiego Henryka LEONARD Słyszałem. Wychodzi. PANKRACY Dlaczegóż mnie, wodzowi tysiąców, ten jeden człowiek na zawadzie stoi? - Siły jego małe w porównaniu z moimi- kilkaset chłopów, ślepo wierzących jego słowu, przywiązanych miłością swojskich zwierząt... To nędza, to zero. - Czemuż tak pragnę go widzieć. omamić? - Czyż duch mój napotkał równego sobie i na chwilę się zatrzymał? - Ostatnia to zapora dla mnie na tych równinach - trza ją obalić, a potem... Myśli moja, czyż nie zdołasz łudzić siebie jako drugich łudzisz- wstydź się, przecię ty znasz swój cel; ty jesteś myślą - panią ludu - w tobie zeszła się wola i potęga wszystkich - i co zbrodnią dla innych, to chwałą dla ciebie. - Ludziom podłym, nieznanym nadałaś imiona - ludziom bez czucia wiarę nadałaś - świat na podobieństwo swoje - świat nowy utworzyłaś naokoło siebie - a sama błąkasz się i nie wiesz, czym jesteś. - Nie, nie, nie - ty jesteś wielką! Pada na krzesło i duma. Bór, porozwieszane płótna na drzewach - w środku łąka, na której stoi szubienica - szałasy - namioty - ognisku - beczki- tłumy ludzi. MĄŻ przebrany, w czarnym płaszczu, z czapką czerwoną wolności na głowie, wchodzi trzymając P r z e c h r z t ę za ramię. Pamiętaj ! PRZECHRZTA po cichu JW. Panie, oprowadzę cię - nie wydam cię na honor MĄŻ Mrugnij okiem, palec podnieś, a w łeb ci strzelę - możesz się domyślić, że nie dbam o życie twoje... kiedym własne na to odważył. PRZECHRZTA Aj Waj! - żelaznymi kleszczami dłoń mi ściskasz - cóż mam robić? MĄŻ Mów ze mną jak ze znajomym, z przyjacielem nowo przybyłym. - Cóż to za taniec? PRZECHRZTA Taniec wolnych ludzi. Tańcują mężczyźni i kobiety wokoło szubienicy śpiewają CHÓR Chleba, zarobku, drzewa na opał w zimie, odpoczynku w lecie ! - Hura - hura ! Bóg nad nami nie miał litości - hura - hura! Królowie nad nami nie mieli litości - hura - hura! Panowie nad nami nie mieli litości - hura! My dziś Bogu, królom i panom za służbę podziękujem- hura - hura! MĄŻ do Dziewczyny Cieszy mnie; żeś tak rumiana i wesoła. DZIEWCZYNA A dyć tośmy długo na taki dzień czekały. - Juści, ja myłam talerze widelce szurowała ścierką, dobrego słowa nie słyszała nigdy - a dyć czas, czas, bym jadła sama - tańcowała sama - hura! MĄŻ Tańcuj, Obywatelko PRZECHRZTA cicho Zmiłuj się, JW. Panie - ktoś może cię poznać - wychodźmy. MĄŻ Jeśli kto mnie pozna, toś zginął - idźmy dalej. PRZECHRZTA Pod tym dębem siedzi klub lokajów. MĄŻ Przybliżmy się. PIERWSZY LOKAJ Jużem ubił mojego dawnego pana. DRUGI LOKAJ Ja szukam dotąd mojego barona - zdrowie twoje! KAMERDYNER Obywatele, schyleni nad prawidłem w pocie i poniżeniu, glancując buty, strzyżąc włosy, poczuliśmy prawa nasze- zdrowie klubu całego! CHÓR LOKAI Zdrowie Prezesa - on nas powiedzie drogą honoru. KAMERDYNER Dziękuję, Obywatele. CHÓR LOKAI Z przedpokojów, więzień naszych, razem, zgodnie, jednym wypadliśmy rzutem - vivat! - Salonów znany śmieszności i wszeteczeństwa - vivat! - vivat! MĄŻ Cóż to za głosy, twardsze i dziksze, wychodzące z tej gęstwiny na lewo? PRZECHRZTA To chór rzeźników, JW. Panie. CHÓR RZEŹNIKÓW Obuch i nóż to broń nasza - szlachtuz to życie nasze.- Nam jedno czy bydło, czy panów rznąć. Dzieci siły i krwi, obojętnie patrzym na drugich, słabszych i bielszych - kto nas powoła, ten nas ma - dla panów woły, dla ludu panów bić będziem. Obuch i nóż broń nasza - szlachtuz życie nasze - szlachtuz - szlachtuz - szlachtuz. MĄŻ Tych lubię - przynajmniej nie wspominają ani o honorze, ani o filozofii. - Dobry wieczór pani. PRZECHRZTA cicho JW. Panie, mów „obywatelko” - lub „wolna kobieto”. KOBIETA Cóż znaczy ten tytuł, skąd się wyrwał? - Fe - fe - cuchniesz starzyzną. MĄŻ Język mi się zaplątał. KOBIETA Jestem swobodną jako ty, niewiastą wolną, a towarzystwu za to, że mi prawa przyznało, rozdaję miłość moją. MĄŻ Towarzystwo znów za to ci dało te pierścienie i ten łańcuch ametystowy. - Och! podwójnie dobroczynne towarzystwo. KOBIETA Nie, te drobnostki zdarłam przed wyzwoleniem moim- z męża mego, wroga mego, wroga wolności, który mnie trzymał na uwięzi. MĄŻ Życzę Obywatelce miłej przechadzki. PRZECHODZI. Któż jest ten dziwny żołnierz - oparty na szabli obosiecznej, z główką trupią na czapce, z drugą na felcechu , ż trzecią na piersiach? - Czy to nie sławny Bianchetti taki dziś kondotier ludów, jako dawniej bywali kondotiery książąt i rządów. PRZECHRZTA On sam, JW. Panie - dopiero od tygodnia do nas przybyły MĄŻ Nad czym tak zamyślił się Generał? BIANCHETTI Widzicie, Obywatele, ową lukę między jaworami? - Patrzcie dobrze - dojrzycie tam na górze zamek - doskonale widzę przez moją lunetę mury, okopy i cztery bastiony MĄŻ Trudno go opanować. BIANCHETTI Tysiąc tysięcy królów! - można obejść jarem, podkopać się i... PRZECHRZTA mrugając Obywatelu Generale. MĄŻ po cichu Czujesz ten kurek odwiedziony pod moim płaszczem? PRZECHRZTA na stronie Aj waj ! głośno Jakżeś więc to ułożył, obywatelu Generale? BIANCHETTI zadumany Chociażeście moi bracia w wolności, nie jesteście moimi braćmi w geniuszu - po zwycięstwie dowie się każdy o moich planach. Odchodzi. MĄŻ do Przechrzty Radzę wam, go zabijcie, bo tak się poczyna każda arystokracja RZEMIEŚLNIK Przeklęstwo - przeklęstwo. MĄŻ Cóż robisz pod tym drzewem, biedny człowiecze - czemu patrzysz tak dziko i mgławo? RZEMIEŚLNIK Przeklęstwo kupcom, dyrektorom fabryki - najlepsze lata, w których inni ludzie kochają dziewczyny, biją się na otwartym polu, żeglują po otwartych morzach, ja prześlęczałem w ciasnej komorze nad warsztatem jedwabiu. MĄŻ Wychylże czarę, którą trzymasz w dłoni. RZEMIEŚLNIK Sił nie mam - podnieść do ust nie mogę - ledwo się tutaj przyczołgałem, ale dla mnie już nie zaświta dzień wolności.- Przeklęstwo kupcom, co jedwab sprzedają, i panom, co noszą jedwabie - przeklęstwo - przeklęstwo! Umiera. PRZECHRZTA Jaki brzydki trup. MĄŻ Tchórzu wolności, obywatelu Przechrzto, patrz na tę głowę bez życia, pływającą w pokrwawie zachodzącego słońca. Gdzie się podzieją teraz wasze wyrazy, wasze obietnice- równość - doskonałość i szczęście rodu ludzkiego? PRZECHRZTA na stronie Bodajbyś także za wcześnie zdechł i ciało twoje psy rozerwały na sztuki! głośno Puszczaj mnie - muszę zdać sprawę z mojego poselstwa. MĄŻ Powiesz, żem cię miał za szpiega i dlatego zatrzymał. Obziera się naokoło. Odgłosy biesiady głuchną z tyłu - przed nami już same tylko sosny i świerki, oblane promieńmi wieczoru PRZECHRZTA Nad drzewami skupiają się chmury - lepiej byś wrócił do swoich ludzi, którzy i tak już od dawna czekają na ciebie w jarze Św. Ignacego. MĄŻ Dzięki ci za troskliwość, Mości Żydzie - nazad! - Chcę obywateli raz jeszcze w zmierzchu obejrzyć. GŁOS POMIĘDZY DRZEWAMI Syn chamów dobranoc zasyła staremu słonku. GŁOS Z PRAWEJ Zdrowie twoje, dawny wrogu nasz, coś nas pędził do pracy i znoju - jutro, wschodząc, zastaniesz twoich niewolników przy mięsiwie i konwiach - a teraz, szklanko, idź do czarta! PRZECHRZTA Orszak chłopów tu ciągnie. MĄŻ Nie wyrwiesz się - stój za tym pniem i milcz. CHÓR CHŁOPÓW Naprzód, naprzód, pod namioty, do braci naszych - naprzód, naprzód, pod cień jaworów, na sen, na miłą wieczorną gawędkę - tam dziewki nas czekają - tam woły pobite, dawne pługów zaprzęgi, czekają nas. GŁOS JEDEN Ciągnę go i wlokę, zżyma się i opiera - idź w rekruty - idź! GŁOS PANA Dzieci moje, litości, litości! GŁOS DRUGI Wróć mi wszystkie dni pańszczyzny. GŁOS TRZECI Wskrzesz mi syna, Panie, spod batogów kozackich. GŁOS CZWARTY Chamy piją zdrowie twoje, Panie - przepraszają cię, Panie. CHÓR CHŁOPÓW przechodząc Upiór ssał krew i poty nasze - mamy upiora - nie puścim upiora - przez biesa. przez biesa, ty zginiesz wysoko, jako pan, jako wielki pan, wzniesion nad nami wszystkimi. - Panom tyranom śmierć - nam biednym, nam głodnym. Nam strudzonym jeść, spać i pić. - Jako snopy na polu, tak ich trupy będą - jako plewy w młockarniach, tak perzyny ich zamków - przez kosy nasze, siekiery i cepy, bracia, naprzód ! MĄŻ Nie mogłem twarzy dojrzeć wśród zastępów. PRZECHRZTA Może jaki przyjaciel lub krewny JW-go. MĄŻ Nim pogardzam, a was nienawidzę - poezja to wszystko ozłoci kiedyś. - Dalej, Żydzie - dalej! Zapuszcza się w krzaki. Inna część boru - wzgórze z rozpalonymi ogniami - zgromadzenie ludzi przy pochodniach. MĄŻ na dole, wysuwając się zza drzew z P r z e c h r z t ą Gałęzie podarły na łachmany moją czapkę wolności. - A to co za piekło z rudawych płomieni, wznoszące się wśród tych dwóch ścian lasu, tych dwóch nawałów ciemności? PRZECHRZTA Zabłądziliśmy szukając wąwozu Św. Ignacego - nazad w krzaki, bo tu Leonard odprawia obrzędy nowej wiary. MĄŻ wstępując Przez Boga, naprzód ! - tegom żądał właśnie, nie lękaj się, nikt nas nie pozna. PRZECHRZTA Ostrożnie - powoli. MĄŻ Wszędzie rozwaliny jakiegoś ogromu, który musiał wieki przetrwać, nim runął - filary, podnóża, kapitele - ćwiertowane posągi, rozrzucone floresy . którymi oplatano starodawne sklepienia - teraz mi pod stopą zamignęła stłuczona szyba - zda się, że twarz Bogarodzicy na chwilę wyjrzała z cieniu i znów tam ciemno - tu, patrz, cała arkada leży - tu krata żelazna zasypana gruzem - z góry lunął błysk pochodni - widzę pół rycerza śpiącego na połowie grobu- gdzież jestem, przewodniku? PRZECHRZTA Nasi ludzie krwawo pracowali przez czterdzieści dni i nocy, aż wreście zburzyli ostatni kościół na tych równinach. - Teraz właśnie cmentarz mijamy. MĄŻ Wasze pieśni, ludzie nowi, gorzko brzmią w moich uszach- czarne postacie z tyłu, z przodu, po bokach się cisną, a pędzone wiatrem blaski i cienie przechadzają się po tłumie jak żyjące duchy. PRZECHODZĄCY W imieniu Wolności pozdrawiam was obu. DRUGI Przez śmierć panów witam was obu. TRZECI Czego się nie śpieszycie? Tam śpiewają kapłani Wolności. PRZECHRZTA Niepodobna się oprzeć - zewsząd nas pchają. MĄŻ Któż jest ten młody człowiek na gruzach przybytku stojący? - Trzy ogniska palą się pod nim, wśród dymu i łuny twarz jego płonie, głos jego brzmi szaleństwem. PRZECHRZTA To Leonard, prorok natchnięty Wolności - naokoło stoją nasze kapłany, filozofy, poeci, artyści, córki ich i kochanki. MĄŻ Ha! wasza arystokracja - pokaż mi tego, który cię przysłał. PRZECHRZTA Nie widzę go tutaj. LEONARD Dajcie mi ją do ust, do piersi, w objęcia, dajcie piękną moją, niepodległą, wyzwoloną, obnażoną z zasłon i przesądów, wybraną spośród córek Wolności, oblubienicę moją. GŁOS DZIEWICY Wyrywam się do ciebie, mój kochanku. DRUGI GŁOS Patrz, ramiona wyciągam do ciebie - upadłam z niemocy- tarzam się po zgliszczach, kochanku mój. TRZECI GŁOS Wyprzedziłam je - przez popiół i żar, ogień i dym stąpam ku tobie, kochanku mój. MĄŻ Z rozpuszczonym włosem, z dyszącą piersią wdziera się na gruzy namiętnymi podrzuty. PRZECHRZTA Tak co noc bywa. ...

 

>>>Kup "matura cd" !!!<<<

SZYBKA ŚCIĄGA








Lektury - spis. Jak pisać.

PRZYDATNE INFORMACJE

» bezpłatna powtórka przed maturą z WOS’u

» wiosenny semestr na Uniwersytecie

» internetowe warsztaty dla maturzystów

» salon edukacyjny Perspektywy 2011

» konkurs na najciekawszą trasę wycieczki

» weź udział w projekcie edukacyjnym

SZUKANE W PORTALU

» karta pracy tadeusz borowski odpowiedzi

» wiersz o roztargnionej królewnie

» czyje portrety znajdują się w gabinecie szymona gajowca

» spotkania z klasykami literatury wsip

» spotkania z klasykami literatury wsip

» życzenia urodzinowe w średniowiecznym stylu

więcej...

Ściągi, wypracowania, pisanie prac, prace na zamówienie, charakterystyki, prace przekrojowe, motywy literackie, opisy epok, ściągi i wypracowania z polskiego, historii, geogfafii, biologi, matura
www.e-buda.pl - ściągi i wypracowania

Copyright © 2011 e-buda.pl