Strona
główna »
Matura cd »
Ściągi z polskiego wypracowania z polskiego »
Wypracowania z polskiego - spis
»
>>>Kup
"matura cd" !!!<<<
Wypracowanie to zostało zamieszczone automatycznie poprzez
przekonwertowanie plików DOC na TXT. Skutkiem czego niektóre wypracowania są
zamieszczone w nieestetyczny sposób za co bardzo przepraszamy wiąże się to z
brakiem tabel i formatowania tekstu w plikach txt jak to ma miejsce w
oryginalnych plikach doc zamieszczonych na płycie. Zamieszczone wypracowanie
jest jedynie elementem informacyjnym i potwierdzającym wielkość naszego zbioru.
Poniżej przedstawione jest jedynie początkowa część wypracowania
znajdującego się na matura cd.
Oczywiście nie przedstawiamy całości
w celu zabezpieczenia się przed kopiowaniem.
Gwiazdy wokoło twojej głowy - pod twoimi nogi fale morza - na falach morza tęcza przed tobą pędzi i rozdziela mgły - co ujrzysz, jest twoim - brzegi, miasta i ludzie tobie się przynależą - niebo jest twoim. - Chwale twojej niby nic nie zrówna.
Ty grasz cudzym uszom niepojęte rozkosze. - Splatasz serca i rozwiązujesz gdyby wianek, igraszkę palców twoich łzy wyciskasz - suszysz je uśmiechem i na nowo uśmiech strącasz z ust na chwilę - na chwil kilka - czasem na wieki. - Ale sam co czujesz? - ale sam co tworzysz? - co myślisz? - Przez ciebie płynie strumień piękności, ale ty nie jesteś pięknością. - Biada ci - biada! - Dziecię, co płacze na łonie mamki - kwiat polny, co nie wie o woniach swoich, więcej ma zasługi przed Panem od ciebie.
Skądżeś powstał, marny cieniu, który znać ó świetle dajesz, a światła nie znasz, nie widziałeś, nie obaczysz! Kto cię stworzył w gniewie lub w ironii? - Kto ci dał życie nikczemne, tak zwodnicze, że potrafisz udać Anioła, chwilą nim zagrząźniesz w błoto, nim jak płaz pójdziesz czołgać i zadusić się mułem? - Tobie i niewieście jeden jest początek.
Ale i ty cierpisz, choć twoja boleść nic nie utworzy, na nic się nie zda. - Ostatniego nędzarza jęk policzon między tony harf niebieskich. - Twoje rozpacze i westchnienia opadają na dół i Szatan je zbiera, dodaje w radości do swoich kłamstw i złudzeń - a Pan je kiedyś zaprzeczy, jako one zaprzeczyły Pana.
Nie przeto wyrzekam na ciebie, Poezjo, matko Piękności i Zbawienia. - Ten tylko nieszczęśliwy, kto na światach poczętych, na światach mających zginąć, musi wspominać lub przeczuwaé ciebie - bo jedno tych gubisz, którzy się po-
święcili tobie, którzy się stali żywymi głosami twej chwały.
Błogosławiony ten, w którym zamieszkałaś, jako Bóg zamieszkał w świecie, nie widziany, nie słyszany, w każdej części jego okazały, wielki, Pan, przed którym się uniżają stworzenia i mówią: „On jest tutaj.” - Taki cię będzie nosił
gdyby gwiazdę na czole swoim, a nie oddzieli się od twej miłości przepaścią słowa. - On będzie kochał ludzi i wystąpi mężem pośród braci swoich. - A kto cię nie dochowa, kto zdradzi za wcześnie i wyda na marną rozkosz ludziom, temu sypniesz kilka kwiatów na głowę i odwrócisz się, a on zwiędłymi się bawi i grobowy wieniec splata sobie przez całe życie. - Temu i niewieście jeden jest początek
ANIOŁ STRÓŻ
Pokój ludziom dobrej woli - błogosławiony pośród stworzeń kto ma serce - on jeszcze zbawion być może. - Żono dobra i skromna, zjaw się dla niego - i dziecię niechaj się urodzi w domu waszym.
Przelatuje.
CHÓR ZŁYCH DUCHÓW
W drogę, w drogę, widma, idźcie ku niemu - Ty naprzód, ty na czele, cieniu nałożnicy umarłej wczoraj, odświeżony w mgle i ubrany w kwiaty, dziewico, kochanko poety, naprzód.
W drogę i ty, sławo, stary orle wypchany w piekle, zdjęty z palu, kędy cię strzelec zawiesił w jesieni - leć i roztocz skrzydła, wielkie białe od słońca, nad głową poety.
Z naszych sklepów wynidź, spróchniały obrazie Edenu, dzieło Belzebuba - dziury zalepiem i rozwiedziemy pokostem - a potem, płótno czarodziejskie, zwiń się w chmurę i leć do poety - wnet się rozwiaż naokoło niego, opasz go skałami i wodami, na przemian nocą i dniem. - Matko naturo, otocz poetę !
Wieś - kościół - nad kościołem Anioł Stróż się kołysze
Jeśli dotrzymasz przysięgi, na wieki będziesz bratem moim w cbliczu Ojca niebieskiego.
Znika.
Wnątrz kościoła - świadki - gromnica na ołtarzu. Ksiądz ślub daje.
Pamiętajcie na to.
Wstaje para. Mąż ściska rękę żony i oddaje ją krewnemu- wszyscy wychodzą - on sam zostaje w kościele.
Zstąpiłem do ziemskich ślubów, bom znalazł tę, o której marzyłem - przeklęstwo mojej głowie, jeśli ją kiedy kochać przestanę.
Komnata pełna osób - bal - muzyka - świece - kwiaty. Panna Młoda walcuje: po kilku okręgach staje, przypadkiem napotyka męża w tłumie i głowę opiera na jego ramieniu
PAN MŁODY
Jakżeś mi piękna w osłabieniu swoim - w nieładzie kwiaty i perły na włosach twoich - płoniesz ze wstydu i znużenia - o wiecznie, wiecznie będziesz pieśnią moją.
PANNA MŁODA
Będę wierną żoną tobie, jako matka mówiła, jako serce mówi. - Ale tyle ludzi jest tutaj - tak gorąco i huczno.
PAN MŁODY
Idź z raz jeszcze w taniec, a ja tu stać będę i patrzeć na cię, jakem nieraz w myśli patrzał na sunących aniołów.
PANNA MŁODA
Pójdę, jeśli chcesz, ale już sił prawie nie mam
PAN MŁODY
Proszę cię, moje kochanie.
Taniec i muzyka
Noc pochmurna. - Duch Zły pod postacią dziewicy leżąc.
Niedawnom jeszcze biegała po ziemi w taką samą porę teraz gnają mnie czarty i każą świętą udawać.
Leci nad ogrodem.
Kwiaty, odrywajcie się i lećcie do moich włosów.
Leci nad cmentarzem.
Świeżość i wdzięki umarłych dziewic, rozlane w powietrzu, płynące nad mogiłami, lećcie do jagód moich.
Tu czarnowłosa się rozsypuje - cienie jej puklów, zawiśnijcie mi nad czołem. - Pod tym kamieniem zgasłych dwoje ócz błękitnych - do mnie, do mnie ogień, co tlał w nich!- Za tymi kraty sto gromnic się pali - księżnę dziś pochowa-
no - suknio atłasowa, biała jak mleko, oderwij się od niej !- Przez kraty leci suknia do mnie, trzepocząc się jak ptak- a dalej, a dalej.
Pokój sypialny - lampa nocna stoi na stole i blado oświeca Męża śpiącego obok Żony.
MĄŻ
przez sen
Skądże przybywasz, nie widziana, nie słyszana od dawna- jak woda płynie, tak płyną twoje stopy, dwie fale białe- pokój świątobliwy na skroniach twoich - wszystko, com marzył i kochał, zeszło się w tobie
Przebudza się
Gdzież jestem! - ha, przy żonie - to moja żona.
Wpatruje się w Żonę.
Sądziłem, że to ty jesteś marzeniem moim, a otóż po długiej przerwie wróciło ono i różnym jest od ciebie. - Ty dobra i miła, ale tamta... Boże - co widzę - na jawie!
DZIEWICA
Zdradziłeś mnie.
Znika.
MĄŻ
Przeklęta niech będzie chwila, w której pojąłem kobietę, w której opuściłem kochankę lat młodych, myśl myśli moich, duszę duszy mojej...
ŻONA
Przebudza się
Co się stało - czy już dzień - czy powóz zaszedł?- Wszak mamy jechać dzisiaj po różne sprawunki.
MĄŻ
Noc głucha - śpij - śpij głęboko
ŻONA
Możeś zasłabł nagle, mój drogi? Wstanę i dam ci eteru.
MĄŻ
Zaśnij.
ŻONA
Powiedz mi, drogi, co masz, bo głos twój niezwyczajny i gorączką nabiegły ci jagody.
MĄŻ
zrywając się
Świeżego powietrza mi trzeba. - Zostań się - przez Boga, nie chodź za mną - nie wstawaj, powiadam ci raz jeszcze.
Wychodzi.
Ogród przy świetle księżyca - za parkanem kościół
MĄŻ
Od dnia ślubu mojego spałem snem odrętwiałych, snem żarłoków, snem fabrykanta Niemca przy żonie Niemce świat cały jakoś zasnął wokoło mnie na podobieństwo moje- jeździłem po krewnych, po doktorach, po sklepach, a że dziecię ma się mi narodzić. myślałem o mamce
Bije druga na wieży kościoła
Do mnie, państwa moje dawne, zaludnione, żyjące, garnące się pod myśl moją- słuchającé natchnień moich - niegdyś odgłos nocnego dzwonu był hasłem waszym.
Chodzi i załamuje ręce.
Boże, czyś Ty sam uświęcił związek dwóch ciał? czyś Ty sam wyrzekł, że nic ich rozerwać nie zdoła, choć dusze się odepchną od siebie, pójdą każda w swoją stronę i ciała gdyby dwa trupy zostawią przy sobie?
Znowu jesteś przy mnie - o moja - o moja, zabierz mnie z sobą. - Jeśliś złudzeniem, jeślim cię wymyślił, a tyś się utworzyła ze mnie i teraz objawisz się mnie, niechże i ja będę marą, stanę się mgłą i dymem, by zjednoczyć się z tobą.
DZIEWICA
Pójdzieszli za mną, w którykolwiek dzień przylecę po ciebie?
MĄŻ
O każdej chwili twoim jestem.
DZIEWICA
Pamiętaj.
MĄŻ
Zostań się - nie rozpraszaj się jako sen. - Jeśliś pięknoścíą nad pięknościami, pomysłem nad wszystkimi myśli, czegóż nie trwasz dłużej od jednego życzenia, od jednej myśli?
Okno otwiera się w przyległym domu.
GŁOS KOBIECY
Mój drogi, chłód nocy spadnie ci na piersi; wracaj, mój najlepszy, bo mi tęskno samej w tym czarnym, dużym pokoju.
MĄŻ
Dobrze - zaraz.
Znikł duch, ale obiecał, że powróci, a wtedy żegnaj mi, ogródku i domku, i ty, stworzona dla ogródka i domku, ale nie dla mnie.
GŁOS
Zmiłuj się - coraz chłodniej nad rankiem.
MĄŻ
A dziecię moje - o Boże!
Wychodzi.
Salon - dwie świece na fortepianie - kolebka z uśpionym dzieckiem w kącie - Mąż rozciągnięty na krześle z twarzą ukrytą w dłoniach - Ż o n a przy fortepianie,
ŻONA
Byłam u Ojca Beniamina, obiecał mi się na pojutrze.
MĄŻ
Dziękuję ci.
ŻONA
Posłałam do cukiernika, żeby kilka tort przysposobił, boś podobno dużo gości sprosił na chrzciny - wiesz - takie czokoladowe, z cyfrą Jerzego Stanisława.
MĄŻ
Dziękuję ci.
ŻONA
Bogu dzięki, że już raz się odbędzie ten obrządek - że Orcio nasz zupełnie chrześcijaninem się stanie - bo choć już chrzczony z wody, zdawało mi się zawsze, że mu nie dostaje czegoś.
Idzie do kolebki.
Śpij, moje dziecię - czy już się tobie coś śni, że zrzuciłeś kołderkę - ot, tak - teraz leż tak. - Orcio mi dzisiaj niespokojny - mój maleńki - mój śliczny, śpij.
MĄŻ
na stronie
Parno - duszno - burza się gotuje - rychłoż tam ozwie się piorun, a tu pęknie serce moje?
ŻONA
Wraca, siada do fortepianú, gra i przerywa, znowu grać zaczyna i przestaje znowu.
Dzisiaj, wczoraj - ach! mój ty Boże, i przez cały tydzień, i już od trzech tygodni, od miesiąca słowa nie rzekłeś do mnie - i wszyscy, których widzę. mówią mi, że źle wyglądam
MĄŻ
na stronie
Nadeszła godzina - nic jej nie odwlecze.
głośno
Zdaje mi się, owszem, że dobrze wyglądasz.
ŻONA
Tobie wszystko jedno, bo już nie patrzysz na mnie, odwracasz się, kiedy wchodzę, i zakrywasz oczy, kiedy siedzę blisko. - Wczoraj byłam u spowiedzi i przypominałam sobie wszystkie grzechy - a nie mogłam nic znaleźć takiego, co by cię obrazić mogło.
MĄŻ
Nie obraziłaś mnie.
ŻONA
Mój Boże - mój Boże!
MĄŻ
Czuję, że powinienem cię kochaé.
ŻONA
Dobiłeś mnie tym jednym: „powinienem” - ach! Lepiej wstań i powiedz: „nie kocham” - przynajmniej już będę wiedziała wszystko - wszystko.
Zrywa się i bierze dziecko z kolebki.
Jego nie opuszczaj, a ja się na gniew twój poświęcę- dziecko moje kochaj - dziecko moje, Henryku.
Przyklęka.
MĄŻ
podnosząc
Nic zważaj na to, com powiedział - napadają mnie często złe chwile - nudy
ŻONA
O jedno słowo cię proszę - o jedną obietnicę tylko - powiedz, że go zawsze kochać będziesz.
MĄŻ
I ciebie, i jego - wierzaj mi.
Całuje ją w czoło - a ona go obejmuje ramionami - wtem grzmot-słychać - zaraz potem muzykę - akord po akordzie i coraz dziksze.
ŻONA
Co to znaczy?
Dziecię ciśnie do piersi. Muzyka się urywa. Wchodzi D z i e w i c a.
O mój luby, przynoszę ci błogosławieństwo i rozkosz - chodź za mną.
O mój luby, odrzuć ziemskie łańcuchy, które cię pętają. - Ja ze świata świeżego, bez końca, bez nocy.- Jam twoja.
ŻONA
Najświętsza Panno, ratuj mnie! - to widmo blade jak umarły - oczy zgasłe i głos jak skrzypienie woza, na którym trup leży.
MĄŻ
Twe czoło jasne, twój włos kwieciem przetykany, o luba.
ŻONA
Całun w szmatach opada jej z ramion.
MĄŻ
Światło leje się naokoło ciebie - głos twój raz jeszcze - niechaj zaginę potem.
DZIEWICA
Ta, która cię wstrzymuje, jest złudzeniem. - Jej życie znikome - jej miłość jako liść, co ginie wśród tysiąca zeschłych - ale ja nie przeminę.
ŻONA
Henryku, Henryku, zasłoń mnie, nie daj mnie - czuj...
>>>Kup
"matura cd" !!!<<<