Strona
główna »
Matura cd »
Ściągi z polskiego wypracowania z polskiego »
Wypracowania z polskiego - spis
»
>>>Kup
"matura cd" !!!<<<
Wypracowanie to zostało zamieszczone automatycznie poprzez
przekonwertowanie plików DOC na TXT. Skutkiem czego niektóre wypracowania są
zamieszczone w nieestetyczny sposób za co bardzo przepraszamy wiąże się to z
brakiem tabel i formatowania tekstu w plikach txt jak to ma miejsce w
oryginalnych plikach doc zamieszczonych na płycie. Zamieszczone wypracowanie
jest jedynie elementem informacyjnym i potwierdzającym wielkość naszego zbioru.
Poniżej przedstawione jest jedynie początkowa część wypracowania
znajdującego się na matura cd.
Oczywiście nie przedstawiamy całości
w celu zabezpieczenia się przed kopiowaniem.
Na drugi dzień rano Tutmozis z wielką świtą oficerów i dworzan złożył wizytę tyryjskiemu księciu i zaprosił go do namiestnika.
W południe przed pałacem zjawił się Hiram w prostej lektyce niesionej przez óśmiu ubogich Egipcjan, którym udzielał jałmużny. Otaczali go znakomitsi kupcy feniccy i ten sam tłum ludu, który co dzień wystawał przed jego domem.
Ramzes z niejakim zdziwieniem przywitał starca, któremu z oczu patrzyła mądrość, a z całej postaci powaga. Hiram miał na sobie biały płaszcz, na głowie złotą obrączkę. Ukłonił się namiestnikowi z godnością i wzniósłszy ręce nad jego głową odmówił krótkie błogosławieństwo. Obecni byli głęboko wzruszeni.
Gdy namiestnik wskazał mu fotel i kazał odejść dworzanom, Hiram odezwał się:
- Wczoraj sługa waszej dostojności, Dagon, powiedział mi, że książę potrzebujesz stu talentów. Zaraz wysłałem moich kurierów do Sabne-Chetam, Sethroe, Pi-Uto i innych miast, gdzie stoją fenickie okręty, ażeby wyładowały wszystek towar. I myślę, że za parę dni wasza dostojność otrzyma tę drobną sumkę.
- Drobna! - przerwał książę ze śmiechem. - Szczęśliwy jesteś, wasza dostojność, jeżeli sto talentów nazywasz drobną sumką.
Hiram pokiwał głową.
- Dziad waszej dostojności - rzekł po namyśle - wiecznie żyjący Ramesses-sa-Ptah zaszczycał mnie swoją przyjaźnią; znam też jego świątobliwość waszego ojca (oby żył wiecznie!) i nawet sprobuję złożyć mu hołd, jeżeli będę dopuszczony...
- Skądże ta wątpliwość?... - przerwał książę.
- Są tacy - odparł gość - którzy jednych dopuszczają, innych nie dopuszczają do oblicza faraonowego, ale mniejsza o nich... Wasza dostojność nie jesteś temu winien, więc ośmielę się zadać wam jedno pytanie... Jak stary przyjaciel waszego dziada i ojca.
- Słucham.
- Co to znaczy - mówił powoli Hiram - co to znaczy, że następca i namiestnik faraona musi pożyczać sto talentów, gdy jego państwu należy się przeszło sto tysięcy talentów?...
- Skąd?... - zawołał Ramzes.
- Jak to skąd?... Z danin od ludów azjatyckich...
Fenicja winna wam pięć tysięcy, no i ja ręczę, że odda, jeżeli nie trafią się jakieś wypadki... Ale oprócz niej Izrael winien trzy tysiące, Filistyni i Moabici po dwa tysiące, Chetowie trzydzieści tysięcy... Wreszcie nie pamiętam pozycji szczegółowych ale wiem, że ogół wynosi sto trzy czy sto pięć tysięcy talentów Ramzes gryzł wargi; na jego ruchliwej twarzy widać było bezsilny gniew. Spuścił oczy i milczał.
- Więc to prawda... - nagłe westchnął Hiram wpatrując się w namiestnika. - Więc to prawda?... Biedna
Fenicja, ale i Egipt...
- Co mówisz, wasza dostojność? - zapytał książę marszcząc brwi. - Nie rozumiem twoich biadań...
- Książę wiesz, o czym mówię, skoro nie odpowiadasz na moje pytanie - odparł Hiram i powstał, jakby z zamiarem odejścia. - Mimo to... nie cofnę obietnicy... Będziesz, książę, miał sto talentów.
Nisko ukłonił się, lecz namiestnik zmusił go do zajęcia miejsca.
- Wasza dostojność ukrywasz coś przede mną - rzekł głosem, w którym czuć było obrazę. - Chcę, ażebyś mi wytłomaczył: jaka to bieda grozi Fenicji czy Egiptowi...
- Nie wiedziałżebyś o tym, wasza dostojność? - pytał Hiram z wahaniem.
- Nic nie wiem. Spędziłem przeszło miesiąc w świątyni.
- Właśnie tam można było dowiedzieć się o wszystkim...
- Wasza dostojność mi powiesz! - zawołał namiestnik uderzając pięścią w stół. - Nie lubię, ażeby bawiono się moim kosztem...
- Powiem, jeżeli wasza dostojność dasz mi wielkie przyrzeczenie, że nie zdradzisz się przed nikim. Chociaż... nie mogę uwierzyć, aby księcia, następcy, nie zawiadomiono o tym!...
- Nie ufasz mi? - zapytał zdumiony książę.
- W tej sprawie żądałbym przyrzeczenia od samego faraona - odparł Hiram stanowczo.
- A więc... przysięgam na mój miecz i sztandary naszych wojsk, że nikomu nie powiem o tym, co mi wasza dostojność odkryjesz.
- Dosyć - rzekł Hiram.
- Słucham.
- Książę wie, co w tej chwili dzieje się w Fenicji?
- Nawet i o tym nie wiem! - przerwał zirytowany namiestnik.
- Nasze okręty - szepnął Hiram - ze wszystkich krańców świata ściągają do ojczyzny, ażeby na pierwsze hasło przewieźć ludność i skarby gdzieś... za morze... na zachód...
- Dlaczego? - zdziwił się namiestnik.
- Bo Asyria ma nas wziąć pod swoje panowanie.
Książę wybuchnął śmiechem.
- Oszalałeś, czcigodny mężu!... - zawołał. - Asyria ma zabrać Fenicją!... A cóż my na to, my Egipt?
- Egipt już się zgodził.
Namiestnikowi krew uderzyła do głowy.
- Upał plącze ci myśli, stary człowieku - rzekł do Hirama spokojnym głosem. - Zapominasz nawet, że podobna sprawa nie mogłaby mieć miejsca bez pozwolenia faraona i... mego!
- I to nastąpi. Tymczasem zawarli układ kapłani.
- Z kim?... Jacy kapłani?..
- Z arcykapłanem chaldejskim, Beroesem, umocowanym przez króla Assara - odparł Hiram. - A kto z waszej strony?... Nie twierdzę na pewno, ale zdaje się, że jego dostojność Herhor, jego dostojność Mefres i święty prorok Pentuer.
Książę zbladł.
- Uważaj, tyryjczyku - rzekł - że oskarżasz o zdradę najwyższych dostojników państwa.
- Mylisz się, książę, to wcale nie jest zdrada : najstarszy arcykapłan Egiptu i minister jego świątobliwości mają prawo prowadzić układy z sąsiednimi mocarzami. Wreszcie, skąd wie wasza dostojność, że wszystko to nie dzieje się z woli faraona?
Ramzes musiał przyznać w duszy, że układ podobny nie byłby zdradą państwa, tylko - lekceważeniem jego, następcy tronu. Więc to w taki sposób traktują go kapłani, jego, który za rok może być faraonem?...
Więc dlatego Pentuer ganił wojny, a Mefres popierał go!..
- Kiedyż to się miało stać, gdzie?... - spytał książę.
- Podobno zawarli układ w nocy, w świątyni Seta za Memfisem - odpowiedział Hiram. - A kiedy?... Dobrze nie wiem, lecz zdaje się, że tego dnia, kiedy wasza dostojność wyjeżdżałeś z Memfisu.
„A nędznicy!... - myślał namiestnik. - To oni tak szanują moje stanowisko... Więc oni mnie oszukiwali i opisem stanu państwa?... Jakiś dobry bóg budził moje wątpliwości w świątyni Hator...”
Po chwili wewnętrznej walki rzekł głośno:
- Niepodobna!... I dopóty nie uwierzę temu, co mówisz, wasza dostojność, dopóki nie dasz mi dowodu.
- Dowód będzie - odparł Hiram. - Lada dzień przyjeżdża do Pi-Bast wielki pan asyryjski, Sargon, przyjaciel króla Assara. Przyjeżdża tu pod pozorem pielgrzymki do świątyni Astoreth, złoży dary wam, książę, i jego świątobliwości, potem - zawrzecie układ... Naprawdę zaś przypieczętujecie to, co postanowili kapłani na zgubę Fenicjan, a może i własne nieszczęście.
- Nigdy! - rzekł książę. - Jakież to wynagrodzenie musiałaby Asyria dać Egiptowi...
- Oto jest mowa godna króla: jakie wynagrodzenie dostałby Egipt? Bo dla państwa każdy układ jest dobry, byle coś na nim zyskało... I to właśnie dziwi mnie - ciągnął Hiram - że Egipt zrobi zły interes: Asyria bowiem zagarnia, oprócz Fenicji, prawie całą Azję, a wam jakby z łaski zostawią: Izraelitów, Filistynów i półwysep Synaj... Rozumie się, że w takim razie przepadną należne Egiptowi daniny i faraon nigdy nie odbierze tych stu pięciu tysięcy talentów.
Namiestnik potrząsnął głową.
- Nie znasz - odparł - wasza dostojność, kapłanów egipskich: żaden z nich nie przyjąłby takiego układu.
- Dlaczego? Fenickie przysłowie mówi: lepszy jęczmień w stodole niż złoto w pustyni. Mogłoby się więc zdarzyć, że Egipt, gdyby czuł się bardzo słabym, wolałby darmo Synaj i Palestynę aniżeli wojnę z Asyrią. Ale otóż to mnie zastanawia... Bo nie Egipt, lecz Asyria dziś jest łatwa do pokonania: ma zatarg na północnym wschodzie, posiada mało wojsk, a i te są liche. Gdyby napadł ją Egipt, zniszczyłby państwo, zabrałby niezmierne skarby z Niniwy i Babelu i raz na zawsze utrwaliłby swoją władzę w Azji.
- Więc widzisz, że taki układ nie może istnieć - wtrącił Ramzes.
- W jednym tylko wypadku rozumiałbym podobne umowy, gdyby kapłani chcieli znieść władzę królewską w Egipcie... Do czego wreszcie dążą od czasów waszego dziada, książę...
- Znowu mówisz od rzeczy - wtrącił namiestnik. Ale w sercu uczuł niepokój.
- Może mylę się - odparł Hiram, bystro patrząc m...
>>>Kup
"matura cd" !!!<<<