PISANIE PRAC

Piszemy prace na zamówienie. Każda z prac przygotowywana jest indywidualnie na zamówienia dla klienta. Nasz kadra zmierzy się z każdym polonistycznym tematem. Więcej informacji:

INFO

ŚCIĄGI WYDRUKOWANE

Opracowaliśmy unikalne zestawy ściąg. Są to gotowe, wydrukowane komplety ściąg, które zostały przygotowane na bieżącą maturę. Więcej informacji o ściągach:

MATURA CD

Dzięki naszej płycie bez problemu przygotujesz się do matury. Na CD umieściliśmy gotowe wypracowania, opracowania, powtórki epok oraz wiele dodatków i bonusów, które pomogą Ci przygotować się do matury. Więcej informacji na temat wypracowań:

INFORMATOR

Strona główna » Matura cd » Ściągi z polskiego wypracowania z polskiego » Wypracowania z polskiego - spis  »  

>>>Kup "matura cd" !!!<<<

 

Wypracowanie to zostało zamieszczone automatycznie poprzez przekonwertowanie plików DOC na TXT. Skutkiem czego niektóre wypracowania są zamieszczone w nieestetyczny sposób za co bardzo przepraszamy wiąże się to z brakiem tabel i formatowania tekstu w plikach txt jak to ma miejsce w oryginalnych plikach doc zamieszczonych na płycie. Zamieszczone wypracowanie jest jedynie elementem informacyjnym i potwierdzającym wielkość naszego zbioru.


Poniżej przedstawione jest jedynie początkowa część wypracowania
znajdującego się na matura cd.
Oczywiście nie przedstawiamy całości
w celu zabezpieczenia się przed kopiowaniem.



Naraz porwał się za nią lecieć. - A to gdzie? - warknęła groźnie matka zapierając mu sobą drzwi. - Dlaczego ją mama wypędziła, za co? Że była dla mnie taka poczciwa! To niesprawiedliwie, ja na to nie pozwolę! Cóż ona zrobiła złego? co? - wykrzykiwał gorączkowo, wydzierając się z twardych rąk matczynych - Usiądź spokojnie, bo zawołam ojca... Za co? Zaraz ci powiem: masz być księdzem, to nie chcę, abyś pod moim dachem sposobił sobie kochanicę, nie chcę dożyć takiego wstydu i hańby, żeby cię ludzie wytykali palcami! Dlatego ją wypędziłam, rozumiesz teraz? - W imię Ojca i Syna! Co mama mówi! - jęknął w najgłębszym oburzeniu - Mówię to, co wiem! Juści, wiedziałam, że ją spotykasz tu i ówdzie, ale Bóg mi świadkiem, jako cię nie podejrzewałam o nic zdrożnego! Myślałam sobie zawsze, że skoro mój syn nosi kapłańską sukienkę, to splamić się jej nigdy nie poważy! Ady bym cię przeklęła na wieki i wydarła ze serca, choćby wraz pęknąć miało... - Oczy jej zapłonęły taką świętą zgrozą i nieubłaganiem, że Jasio zdrętwiał ze strachu. - Dopiero Kozłowa otworzyła mi oczy, a teraz już sama zobaczyłam, do czego chciała cię przywieść ta suka... Rozpłakał się żałośnie i wśród szlochań i skarg na te okropne posądzenia z taką szczerością opowiedział wszystkie spotykania, że całkiem zawierzyła i przygarnąwszy go do piersi jęła mu obcierać łzy a uspokajać. - Nie dziw się, że zlękłam się o ciebie, przecież to łajdus najgorszy we wsi.. - Jagusia! Najgorszy we wsi! - Nie wierzył własnym uszom. - Wstyd mi, ale dla twojego dobra muszę ci wszystko rozpowiedzieć: I opowiedziała o niej przeróżne historie, nie szczędząc na dokładkę ni plotów, ani też najrozmaitszych wymysłów. Jasiowi włosy powstały na głowie, jaże się porwał z miejsca i zakrzyknął: - To nieprawda, nigdy nie uwierzę, żeby Jagusia była taka podła, nigdy... - Matka ci to mówi, rozumiesz? Z palca sobie tego nie wyssałam. - Bajki, nic więcej! Przecież to byłoby straszne! - załamał rozpaczliwie ręce. - A czemuż ją bronisz tak zawzięcie, co? - Bronię każdego niewinnego, każdego. - Głupiś jak baran. - Rozgniewała się, dotknięta srodze jego niewiarą. - Jak mama uważa. Ale jeżeli Jagusia taka najgorsza, to czemu mama pozwalała jej przychodzić do nas? - Zaperzył się zapalczywie kiej młody kogut. - Nie będę się tłumaczyła przed tobą, kiedyś taki głupi, że niczego nie rozumiesz, ale ci zapowiadam: trzymaj się od niej z daleka, bo jak was gdzie razem przydybię, to chociażby przy całej wsi, a sprawię jej taką frycówkę, że mnie popamięta z ruski miesiąc! A i tobie może się przy tym co oberwać... Odeszła trzaskając drzwiami ze złości. A Jasio, nawet nie rozumiejąc, czemu go tak obchodzi Jagusina osława, przeżuwał matczyne słowa niby te kolczate osty, dławił się nimi, sycąc duszę ich piołunową gorzkością. - Toś ty taka, Jaguś! Toś ty taka! - skarżył się z żałosnym wyrzutem, że gdyby się była w tej chwili zjawiła, odwróciłby się od niej ze wzgardą i gniewem. Albo to mógł spodziewać się czegoś podobnego? Że nawet w myślach nie postały mu takie straszne rzeczy. Rozważał je jednak z coraz większą udręką i już sto razy się zrywał, aby do niej bieżyć, aby stanąć do oczów i rzucić jej w twarz tę całą litanię grzechów... Niech posłyszy, co mówią o niej, i niechaj się wyprze, jeżeli może... Niech głośno powie: nieprawda! Dumał gorączkowo, ale coraz głębiej wierzył w jej niewinność i ogarniał go żal, i wstawała w nim cicha tęsknota, i budziły się jakieś słodkie, radosne przypomnienia spotykań, a jakiś słoneczny tuman niepojętej rozkoszy przysłonił mu oczy i serce dręczył, że naraz się zerwał i zaczął krzyczeć jakby do wszystkiego świata: - Nieprawda! nieprawda! nieprawda! Ale przy kolacji uparcie patrzył w talerz, unikając matczynych oczów, i chociaż mówiono o śmierci Jagaty, nie wtrącał się do rozmowy, a jeno cięgiem matyjasił, przebierał w jadle, sprzeciwiał się siostrom wyrzekał na gorąc w izbie i skoro tylko sprzątnęli miski, poniósł się na plebanię - proboszcz siedział se na ganku z fają w zębach i cosik pilnie pogadywał z Jambrożem, obszedł ich z dala i spacerując kajś pod drzewinami frasobliwie medytował. - A może to i prawda! Mama by sobie tego nie stworzyła. Z okien plebanii lały się smugi światła na klomb, gdzie baraszkowały pieski warcząc na się przyjacielsko, a z ganku roznosił się grubachny głos. - A jęczmień na Świńskim Dołku obejrzałeś? - Słoma jeszcze ździebko zielona, ale ziarno już kiej pieprz. - Trza by ci jutro przewietrzyć ornaty, na nic spleśnieją. Komżę i alby zanieś Dominikowej, niech Jagusi a upierze. Ale kto to był po południu z krową? - Któryś z Modlicy. Młynarz spotkał go na moście i próbował przeciągnąć do swojego byka, obiecywał go nawet dopuścić za darmo, ale chłop wolał naszego... - Ma rozum, za rubla będzie miał profit na całe życie, przynajmniej krów się dochowa. Nie wiesz, Kłęby wyprawią to pogrzeb Jagacie? - Przeciek ostawiła na pochowek całe dziesięć złotych. - Pochowa się ją z paradą jak gospodynię. A powiedz tam brackim, że wosku im sprzedam, niech sobie tylko dokupią blichowanego. Jutro Michał obrządzi w kościele, a ty idź z ludźmi do żniwa i poganiaj, barometr jakiś niepewny, może być burza! Kiedyż to się zbiera kompania do Częstochowy? - Wotywę zamówiły na czwartek, to juści, zaraz po mszy ruszą... Jasia drażniła nieco ta rozmowa, odszedł dalej aż pod niski pleciony płot, dzielący sad od pasieki, na wąską, zarosłą dróżkę i spacerował trącając niekiedy głową w obwisłe, ciężkie od jabłek gałęzie. Wieczór był nagrzany i duszny, pachniał miód, i żyto skoszone kajś za ogrodami, powietrze było ciężkie, przejęte spieką, bielone pnie majaczyły. w mrokach niby gzła porozwieszane do przeschnięcia, kajś nad stawem naszczekiwały psy wielce swarliwie, a od Kłębów buchały niekiej żałobne, jękliwe zawodzenia. Jasio, strudzony wreszcie deliberacjami, zawrócił już ku domowi, gdy naraz posłyszał jakby z pasieki jakieś przyduszone, gorące szepty. Nie dojrzał nikogo, ale przystanął i słuchał z zapartym tchem. -...byś skisł... puść me, puść, bo będę krzyczeć!... -...głupia... Czego się wydzierasz? Krzywdy ci to chcę, krzywdy?... -...jeszcze kto posłyszy. Laboga, dyć mi ziobra zgnieciesz... puść... Pietrek Borynów i księża Maryna! Rozpoznał ich po głosach i odszedł z uśmiechem, lecz po paru krokach zawrócił na dawne miejsce i nasłuchiwał z dziwnie bijącym sercem. Gęste krze ich przysłaniały i ciemnica, nie sposób było rozeznać, ale coraz wyraźniej słyszał krótkie, rwane i warem kipiące słowa, buchały kiej płomienie, a niekiedy przez długie chwile wrzały gorączkowe, dyszące oddechy i szamotania. -...takusieńką, jak ma Jagusia, obaczysz... ino mi nie broń, Maryś, ino... -...zarno ci zawierzę... bo ja to taka... loboga, dajże odzipnąć. .. Zaszeleściały gwałtownie krzaki, coś ciężko zwaliło się na ziem, ale po chwili zatrzęsły się, i znowu krótkie, rozpalone szepty, ściszone śmiechy i całunki. -...że już i nie sipiam, a ino cięgiem o tobie, Maryś...o tobie, najmilejsza... -...każdej prawisz to samo... czekałam cię do północka...u drugiej byłeś... Jasio jakby z nagła ogłuchł i zatrząsł się kieby osika. Wiater poszedł po sadzie, zaruchały się drzewa i zagwarzyły cichuśko kieby we śpiku, z pasieki zawiały takie miodne zapachy, jaże go sparło pod piersiami, a oczy nalały się łzami, przejął go jakiś dygotliwy war i cosik tak lubego jęło udręczać, że ino się raz po raz przeciągał a wzdychał. -...tyla mi do niej, co do tych gwiazdów... Jasia se tera namówiła... Oprzytomniał, wcisnął się w płot i nasłuchiwał coraz silniej rozdygotany. ...prawda... co noc wychodzi do niego... Kozłowa przydybała ich w lesie... Świat się z nin1 zakręcił i rozciemniało mu w oczach, ledwie się już trzymał na nogach, a tam w gąszczach wciąż mlaskały drażniąco całunki, prześmiechy i szepty... -...to ci łeb wrzątkiem oparzę kieby temu psu... -...ino ten razik, najmilejsza... dyć cię nie ukrzywdzę...obaczysz... -...Pietruś, loboga, Pietruś... Jasio odskoczył i uciekał niby wiatr, rozdzierając sutannę o krzaki, wpadł do domu czerwony jak burak, oblany potem i zgorączkowany, szczęściem nikto nie zwrócił na niego uwagi. Matka siedziała przed kominem z kądzielą i przędła śpiewając z cicha: Wszystkie nasze dzienne sprawy , siostry wtórowały cieniuśko wraz z Michałem, któren pucował kościelne lichtarze, ojciec już spał. Jasio zawarł się w swoim pokoju i zabrał się do brewiarza, ale cóż, kiej chociaż uparcie powtarzał łacińskie słowa, to i tak cięgiem słyszał tamte szepty i tamte całunki, że w końcu sparł czoło na książce i dał się już poniewoli jakowymś myślom, kieby tym wichrom palącym. - Więc to tak? - dumał z coraz większą zgrozą i wraz z jakimś lubym dreszczem - Więc to tak! - powtórzył naraz głośno, i chcąc się oderwać od tych obmierzłych myśleń, wziął brewiarz pod pachę i poszedł do matki. - Zmówię pacierz przy Jagacie - wyrzekł cicho i pokornie. - A idź, synu, przyjdę później po ciebie. - Spojrzała bardzo miłościwie. W chałupie Kłębów nie było już prawie nikogo, tylko jeden Jambroż cosik tam mamrotał z książki przy zmarłej, która leżała nakryta płachtą; na poręczy łóżka tliła się gromnica zatknięta w dzbanuszek, przez wywarte okna zaglądały gałęzie pełne jabłek, noc roziskrzona gwiazdami, a kiej niekiej wsadzał zdumioną twarz jakiś zapóźniony przechodzień, w sieniach warczały cięgiem pieski. Jasio przyklęknął pod światłem i tak się był gorąco oddał pacierzom, że ani wiedział, kiej Jambroż pokusztykał do dom, Kłęby pokładły się spać kajś w sadzie i zapiały pierwsze kury, szczęściem, co matka o nim nie zapomniała. Ale cóż, kiej śpik prawie się go nie imał, bo co jeno zaczynało go morzyć, to zjawiała się przed nim Jagusia niby żywa, że zrywał się z pościeli, przecierał oczy i rozglądał się wystraszony, juści, co nie było nikogo, cały dom leżał pogrążony w twardym śnie, a z drugiej izby rozlegało się ojcowe chrapanie. - To może ona dlatego... - Zamyślił spominając jej gorące całunki, oczy rozjarzone i drżący głos: - A ja myślałem! - Zatrząsł się ze wstydu, zeskoczył z łóżka, otworzył okno i przysiadłszy w nim, do samego świtania medytował i kajał się z mimowolnych przewin i pokuszeń. Zaś rano przy mszy nie śmiał nawet podnieść oczów na ludzi ni się rozejrzeć po kościele, ale tym goręcej modlił się za Jagusię, bo już był całkiem uwierzył w jej straszne przewiny, nie poredził tylko w sobie zbudzić do niej gniewu i odrazy. - Co ci jest? Wzdychałeś, że dziw nie pogasły świece! - pytał go proboszcz w zakrystii. - Tak mnie parzy sutanna! - zaskarżył się odwracając prędko twarz. - Jak się przyzwyczaisz, to będziesz ją nosił niby drugą skórę. Jasio pocałował go w rękę i poszedł na śniadanie przecierając się cieniami nad stawem, gdyż słońce prażyło już nie do wytrzymania, i natkał się na księżą Marynę, ciągnęła za grzywę ślepego konia i zawodziła wrzaskliwie. Przypomnienia źgnęły go niby szydłem, iż przystąpił do niej zeźlony. - Z czegóż to Marysia tak się cieszy? - patrzał w nią z wstydliwą ciekawością. - A bo mi wesoło! - zaśmiała się, jaże zagrały jej białe zęby, szarpnęła konia i wyśpiewywała jeszcze rozgłośniej. - Po wczorajszym taka wesoła! - Odwrócił się prędko, gdyż spod ugiętej wysoko kiecki błyskały jej białe podkolania, rozłożył bezradnie ręce i wstąpił do Kłębów. Jagata leżała już z całą paradą na środku izby, przybrana w odświętne szaty, w czepcu o sutym białym zburzeniu nad czołem, w paciorkach na szyi, w nowym wełniaku w trzewikach, zaścibniętych na czerwone sznurowadła; twarz miała kieby odlaną z blichowanego wosku, a dziwnie rozradowaną, w zesztywniałych palcach tkwił krzywo obrazik, dwie świece paliły się pobok jej głowy, Jagustynka odganiała muchy wielką gałęzią, jałowcowy dym ciągnął się z komina i rozwłóczył po całej izbie, co trochę kto wchodził zmówić pacierz za nieboszczkę, a kilkoro dzieci plątało się pod ścianami. Jasio jakoś trwożnie rozglądał się po mrocznej chałupie. - Kłęby pojechały do miasta - zaszeptała mu Jagustynka. - Ostawiła im sporo, to muszą się wypuczyć na pochowek, krewniaczka przeciek! Eksporta dopiero będzie wieczorkiem, bo Mateusz jeszcze nie zdążył z trumną... Zaduch był w izbie i taką trwogą przejmowała go ta żółta, znieruchomiała w prześmiech twarz umarłej, że jeno się przeżegnał i wyszedł spotykając się tuż przed progiem oko w oko z Jagusią, szła z matką i ujrzawszy go przystanęła, ale przeszedł bez słowa, nawet Boga nie pochwalił, dopie...

 

>>>Kup "matura cd" !!!<<<

SZYBKA ŚCIĄGA








Lektury - spis. Jak pisać.

PRZYDATNE INFORMACJE

» bezpłatna powtórka przed maturą z WOS’u

» wiosenny semestr na Uniwersytecie

» internetowe warsztaty dla maturzystów

» salon edukacyjny Perspektywy 2011

» konkurs na najciekawszą trasę wycieczki

» weź udział w projekcie edukacyjnym

SZUKANE W PORTALU

» karta pracy tadeusz borowski odpowiedzi

» wiersz o roztargnionej królewnie

» czyje portrety znajdują się w gabinecie szymona gajowca

» spotkania z klasykami literatury wsip

» spotkania z klasykami literatury wsip

» życzenia urodzinowe w średniowiecznym stylu

więcej...

Ściągi, wypracowania, pisanie prac, prace na zamówienie, charakterystyki, prace przekrojowe, motywy literackie, opisy epok, ściągi i wypracowania z polskiego, historii, geogfafii, biologi, matura
www.e-buda.pl - ściągi i wypracowania

Copyright © 2011 e-buda.pl