Strona
główna »
Matura cd »
Ściągi z polskiego wypracowania z polskiego »
Wypracowania z polskiego - spis
»
>>>Kup
"matura cd" !!!<<<
Wypracowanie to zostało zamieszczone automatycznie poprzez
przekonwertowanie plików DOC na TXT. Skutkiem czego niektóre wypracowania są
zamieszczone w nieestetyczny sposób za co bardzo przepraszamy wiąże się to z
brakiem tabel i formatowania tekstu w plikach txt jak to ma miejsce w
oryginalnych plikach doc zamieszczonych na płycie. Zamieszczone wypracowanie
jest jedynie elementem informacyjnym i potwierdzającym wielkość naszego zbioru.
Poniżej przedstawione jest jedynie początkowa część wypracowania
znajdującego się na matura cd.
Oczywiście nie przedstawiamy całości
w celu zabezpieczenia się przed kopiowaniem.
Straż czuwająca w przedpokoju zameldowała Pentuera. Kapłan upadł na twarz przed faraonem i zapytał o rozkazy.
- Nie rozkazywać, ale prosić cię chcę - rzekł pan. - Wiesz, w Egipcie bunty!... Bunty chłopów, rzemieślników, nawet więźniów... Bunty od morza do kopalń!... Brakuje tylko, aby zbuntowali się moi żołnierze i ogłosili faraonem... na przykład Herhora!...
- Żyj wiecznie, wasza świątobliwość - odparł kapłan. - Nie ma w Egipcie człowieka, który nie poświęciłby się za ciebie i nie błogosławił twego imienia.
- Ach, gdyby wiedzieli - mówił z gniewem władca -jak faraon jest bezsilny i ubogi, każdy nomarcha zechciałby być panem swego nomesu!...Myślałem, że odziedziczywszy podwójną koronę będę coś znaczył... Lecz już w pierwszym dniu przekonywam się, że jestem tylko cieniem dawnych władców Egiptu! Bo i czym może być faraon bez majątku, bez wojska, a nade wszystko bez wiernych sług... Jestem jak posągi bogów, którym kadzą i składają ofiary... Ale posągi są bezsilne, a ofiarami tuczą się kapłani... Ale prawda, ty trzymasz z nimi!...
- Boleśnie mi - odrzekł Pentuer że wasza świątobliwość mówi tak w pierwszym dniu swego panowania. Gdyby wieść o tym rozeszła się po Egipcie...
- Komuż powiem, co mi dolega?... - przerwał pan. - Jesteś moim doradcą i ocaliłeś mi, a przynajmniej chciałeś ocalić życie, chyba nie po to, ażeby rozgłaszać: co się dzieje w królewskim sercu, które przed tobą otwieram... - Ale masz słuszność.
Pan przeszedł się po komnacie i po chwili rzekł znacznie spokojniejszym tonem:
- Mianowałem cię naczelnikiem rady, która ma wyśledzić przyczyny nieustannych buntów w moim państwie. Chcę, ażeby karano tylko winnych, a czyniono sprawiedliwość nieszczęśliwym...
- Niech Bóg wspiera cię łaską swoją!.. - szepnął kapłan. - Zrobię panie, co każesz. Ale powody buntów znam i bez śledztwa...
- Powiedz.
- Nieraz o tym mówiłem waszej świątobliwości: lud pracujący jest głodny, ma Za dużo roboty i płaci za wielkie podatki. Kto dawniej robił od wschodu do zachodu słońca, dziś musi zaczynać na godzinę przed wschodem, a kończyć godzinę po zachodzie. Nie tak dawno co dziesiąty dzień prosty człowiek mógł odwiedzać groby matki i ojca, rozmawiać z ich cieniami i składać ofiary. Ale dziś nikt tam nie chodzi, bo nie ma czasu.
Dawniej chłop zjadał w ciągu dnia trzy placki pszenne, dziś nie stać go na jęczmienny. Dawniej roboty przy kanałach, groblach i gościńcach liczyły się między podatkami; dziś podatki płacić trzeba swoją drogą, a roboty publiczne wykonywać darmo.
Oto przyczyny buntów.
- Jestem najbiedniejszy szlachcic w państwie! - zawołał faraon targając sobie włosy. - Lada właściciel folwarku daje swoim bydlętom przystojne jadło i odpoczynek; ale mój inwentarz jest wiecznie głodny i znużony!...
Więc co mam robić, powiedz, ty, który prosiłeś mnie, abym poprawił los chłopów?...
- Rozkazujesz panie, abym powiedział?...
- Proszę... każę... jak wreszcie chcesz... Tylko mów mądrze.
- Błogosławione niech będą twoje rządy, prawdziwy synu Ozirisa! - odparł kapłan. - A oto, co czynić należy...
Przede wszystkim rozkaż, panie, aby płacono za roboty publiczne, jak było dawniej...
- Rozumie się.
- Dalej - zapowiedz, ażeby praca rolna trwała tylko od wschodu do zachodu słońca... Potem spraw, jak było za dynastii boskich, ażeby lud wypoczywał co siódmy dzień; nie co dziesiąty, ale co siódmy. Potem nakaż, aby panowie nie mieli prawa zastawiać chłopów, a pisarze bić i dręczyć ich według swego upodobania.
A nareszcie daj - dziesiątą lub choćby dwudziestą część ziemi chłopom na własność, aby nikt jej odebrać ani zastawiać nie mógł. Niechaj rodzina chłopa ma choćby tyle ziemi, co podłoga tej komnaty, a już nie będzie głodna. Daj, panie, chłopom pustynne piaski na własność, a w kilka lat wyrosną tam ogrody...
- Pięknie mówisz - wtrącił faraon - ale mówisz to, co widzisz w swym sercu, nie na świecie. Ludzkie pomysły, choćby najlepsze, nie zawsze zgadzają się z naturalnym biegiem rzeczy...
- Wasza świątobliwość, ja już widywałem podobne zmiany i ich skutki - odrzekł Pentuer.
Przy niektórych świątyniach dokonywają się różne próby: nad leczeniem chorych, uczeniem dzieci, hodowlą bydła i roślin, wreszcie nad poprawą ludzi. A oto, co się zdarzało:
Gdy chłopu leniwemu i chudemu dawano dobre jadło i odpoczynek co siódmy dzień, człowiek ten robił się tłustym, chętnym do pracy i więcej skopywał pola niż dawniej. Robotnik płatny jest weselszy i więcej wykonywa roboty aniżeli niewolnik, choćby go bić żelaznymi prętami. Ludziom sytym rodzi się więcej dzieci niż głodnym i spracowanym; potomstwo ludzi wolnych jest zdrowe i silne, a niewolników - wątłe, ponure i skłonne do kradzieży i kłamstwa.
Przekonano się wreszcie, że ziemia, którą uprawia jej właściciel, daje półtora raza więcej ziarn i jarzyn niż ziemia obsługiwana przez niewolników.
Ciekawszą rzecz powiem waszej świątobliwości: gdy oraczom przygrywa muzyka, ludzie i woły robią lepiej, prędzej i mniej męczą się aniżeli bez muzyki.
Wszystko to sprawdzono w naszych świątyniach.
Faraon uśmiechał się.
- Muszę ja na moich folwarkach i w kopalniach zaprowadzić muzykę - rzekł. - Jeżeli jednak kapłani przekonali się o takich dziwach, jakie mi opowiadasz, to dlaczego w swoich majątkach nie postępują w ten sposób z chłopstwem?...
Pentuer opuścił głowę.
- Bo - odparł wzdychając - nie wszyscy kapłani są mędrcami i mają serca szlachetne...
- Otóż to!... - zawołał pan.
A teraz powiedz mi, ty, który jesteś synem chłopów i wiesz, że między kapłanami znajdują się hultaje i głupcy, powiedz: dlaczego nie chcesz mi służyć w walce przeciw nim?... Bo przecie rozumiesz, że ja nie poprawię losu chłopskiego, jeżeli pierwej nie nauczę kapłanów posłuszeństwa dla mojej woli...
Pentuer załamał ręce.
- Panie - odparł - bezbożna to i niebezpieczna sprawa walka z kapłaństwem!... Niejeden faraon rozpoczynał ją i... nie mógł dokończyć...
- Bo go nie popierali tacy, jak ty, mędrcy!... - wybuchnął pan. - I zaprawdę, nigdy nie zrozumiem: dlaczego mądrzy i zacni kapłani wiążą się z bandą łotrów, jakimi jest większość tej klasy?...
Pentuer trząsł głową i zaczął mówić powoli:
- Od trzydziestu tysięcy lat święty stan kapłański pielęgnuje Egipt i on zrobił kraj tym, czym jest dziś: dziwem dla całego świata. A dlaczego kapłanom, pomimo ich wad, udało się tak zrobić?... Gdyż oni są kagańcem, w którym płonie światło mądrości.
Kaganiec może być brudny, nawet śmierdzący, niemniej jednak przechowuje boski ogień, bez którego między ludźmi panowałaby ciemność i dzikość.
Mówisz, panie, o walce z kapłaństwem - ciągnął Pentuer. - Co może z niej wyniknąć dla mnie?... Jeżeli ty przegrasz, będę nieszczęśliwy, bo nie poprawisz losu chłopom. A gdybyś wygrał!... O, bodajbym nie doczekał tego dnia!... bo gdybyś rozbił kaganiec, kto wie, czy nie zgasiłbyś tego ognia mądrości, który od tysięcy lat płonie nad Egiptem i światem...
Oto, panie mój, powody, dla których nie chcę mięszać się do twej walki ze świętym stanem kapłańskim... Czuję, że ona się zbliża, i cierpię, że taki robak, jakim jestem, nie mogę jej zapobiec. Ale wdawać się w nią nie będę, bo musiałbym zdradzić albo ciebie, albo Boga, który jest twórcą mądrości...
Słuchając tego faraon chodził po komnacie zamyślony.
- Ha - rzekł bez gniewu - czyń, jak chcesz. Nie jesteś żołnierzem, więc nie mogę wyrzucać ci braku odwagi... Nie możesz być jednak moim doradcą... Choć proszę cię, abyś utworzył sąd do rozpatrzenia chłopskich buntów i gdy cię wezwę, mówił, co nakazuje mądrość.
Pentuer ukląkł żegnając pana.
- W każdym razie - dodał faraon - wiedz o tym, że ja nie chcę gasić boskiego światła... Niech kapłani pielęgnują mądrość w swoich świątyniach, ale - niech mi nie marnują wojska, nie zawierają haniebnych traktatów i... niech nie okradają - mówił już z uniesieniem - królewskich skarbców. ..
Czy może myślą, że ja jak żebrak będę wystawał pod ich bramami, aby raczyli mi dostarczyć funduszów do podźwignięcia państwa zrujnowanego przez ich głupie i nikczemne rządy?... Cha!... cha!... Pentuerze... ja bym bogów nie prosił o to, co stanowi moją moc i prawo.
Możesz odejść.
Kapłan cofając się tyłem wyszedł wśród ukłonów i jeszcze we drzwiach upadł twarzą na ziemię.
Pan został sam.
Ludzie śmiertelni - myślał - są jak dzieci. Herhor jest przecie mądry, wie, że Egipt na wypadek wojny potrzebuje pół miliona żołnierzy, wie, że te wojska trzeba ćwiczyć, a mimo to - zmniejszył liczbę i komplet pułków...
Wielki skarbnik jest także mądry, lecz wydaje mu się rzeczą całkiem naturalną, że wszystkie skarby faraonów przeszły do Labiryntu!...
Wreszcie Pentuer... Co to za dziwny człowiek!... Chce obdarowywać chłopów jadłem, ziemią i nieustającymi świętami... Dobrze, ależ to wszystko zmniejszy moje dochody, które i tak już są za małe. Lecz gdybym mu powiedział: pomóż mi odebrać kapłanom królewskie skarby, nazwałby to bezbożnością i gaszeniem światła w Egipcie!...
Osobliwy człowiek... Rad by całe państwo przewrócić do góry nogami, o ile chodzi o dobro chłopów, a nie śmiałby wziąć za kark arcykapłana i odprowadzić go do więzienia. Z największym spokojem każe mi wyrzec się może połowy dochodów, ale jestem pewny, że nie odważyłby się wynieść mie...
>>>Kup
"matura cd" !!!<<<